Totalna Biologia podchodzi do tego zaburzenia inaczej. Szuka przyczyny, czyli konfliktu biologicznego, który zaprogramował zespół Tourette’a.
Syndrom Tourette’a przejawia się w różny sposób, ale zawsze najpierw trzeba określić z czym wiążą się konkretne objawy, bo one nam podpowiedzą, co się wcześniej wydarzyło.
- Zwykle jest to lęk, który odczuwa dziecko.
- Również może to być obawa o utratę dziecka, ponieważ wcześniej doszło do takiej sytuacji i matka bardzo to przeżyła, albo nie pogodziła się z utratą dziecka.
- Zdarza się często, że dziecko z zespołem Tourette’a w chwili narodzin miało pępowinę owiniętą naokoło szyi.
Sam fakt nie jest problemem dla dziecka, ale gdy reakcja osób odbierających poród jest przesadna i zapanuje panika, wówczas w podświadomości dziecka może zostać zapoczątkowany program, że istnieje zagrożenie życia.
Pępowina wokół szyi, stanowi taką biologiczna smycz – matka ciągle trzyma to dziecko na uwięzi i wspomniany wcześniej lęk matki przed utratą dziecka.
- Jeśli dziecko rodzi się z pępowina owiniętą wokół szyi, to często w klanie znajdziemy zdarzenie, w którym dziecko ginie, bo matka nie dopilnowała.
- Może też być wspomnienie, że w klanie jakaś osoba została powieszona.
Gdy dziecko rodzi się z pępowiną wokół szyi, to zawsze jest to stres w obrębie szyi.
Większość dzieci nie rodzi się z zespołem Tourette’a. Ale kiedy dorastają, nagle pojawia się ten problem. Np. idą po raz pierwszy do przedszkola, do szkoły. Nigdy wcześniej nie byli poza domem i ten dzień jest jak pierwszy dzień ich życia, bo zaczynają coś zupełnie nowego. Dla nich ta sytuacja jest przerażająca. Rodzice też się denerwują, a w dodatku z reguły się spieszą. Jeśli wtedy puszczą im nerwy i na przykład nakrzyczą na dziecko, lub dadzą mu klapsa, wtedy może obudzić się stres, który powstał w momencie porodu.
Dr Sabbah, twórcza Totalnej Biologii miał taki przypadek syndromu Tourette’a. Chodziło o 20 letniego chłopca, który od 6 roku życia miał kilkadziesiąt ataków dziennie. Wymachiwał rękami i wydawał z siebie dziwne odgłosy.
Matka opowiedziała historię, że jak skończył 6 lat miał iść po raz pierwszy do szkoły, zaprowadziła go na przystanek autobusu szkolnego. Na początku, jak szedł z mamą był zadowolony, ale jak mama wsadziła go do autobusu i zdał sobie sprawę, że pojedzie tym autobusem bez mamy, zaczął krzyczeć, zaparł się w drzwiach. W tym momencie nadszedł ojciec i dał mu klapsa w tyłek i zmusił go, żeby został w autobusie. Od tego dnia zaczęły się u dziecka tiki nerwowe.
Jak Totalna Biologia tłumaczy ten przypadek?
Sytuacja, która miała miejsce, spowodowała duży stres u tego dziecka, dodatkowo klaps obudził w nim inny stres, ten z momentu porodu. Dlatego prze zespole Touretta należy zawsze dokładnie wypytać, co się wydarzyło w okresie P/C, żeby można było uzasadnić wystąpienie tego syndromu.
Pierwsza obserwacja to, że u dzieci z zespołem Tourette’a, które miały pępowinę wokół szyi w momencie urodzin, pojawia się taki ruch, jakby chciały się uwolnić od liny, która jest na szyi.
I właśnie u tego chłopca był taki ruch oraz jeszcze dodatkowy, jakby się od czegoś odganiał, a także wydawał dziwny odgłos „ćwiąkania”.
Okazało się, że matka w 6 miesiącu ciąży zeszła rano, jeszcze zaspana, do piwnicy i tam była wiewiórka, która przestraszyła się i jak oszalała skakała z półki na półkę i wydawała odgłosy. Kobieta odganiała się. Wszystko oczywiście działo się, jak była w ciąży z tym dzieckiem. Ponad 6 lat później, jak dziecko poczuło klaps od ojca, wtedy włączył się u niego stres sprzed 6 lat. Jak konflikt został odkryty, matka wszystko opowiedziała już dorosłemu synowi do zdjęcia i od tego momentu jej syn miał 90% mniej ataków już nazajutrz, po uświadomieniu sobie przyczyny. Po miesiącu, gdy przyjechał do domu opowiedziała mu o wszystkim i objawy prawie całkowicie ustąpiły.